piątek, 27 lutego 2015

Czy Polsce będzie brakowało rąk do pracy przy pracach sezonowych?

Od wielu lat Ukraińcy stanowią główną siłę roboczą w polskim ogrodnictwie. Przed rozpoczęciem każdego sezonu wegetacyjnego trwała dyskusja na temat dostępności pracowników. Kilka lat temu, to nasza administracja utrudniała ich przyjazd, teraz przyczyna może być po stronie naszego wschodniego sąsiada.
Co budzi niepokój?
Przede wszystkim obawa przed eskalacją konfliktu w Donbasie i możliwością jego rozszerzenia, która może spowodować masowy pobór do wojska.
„Już dziś wielu polskich pracodawców dostaje wiadomość, że ich dotychczasowi pracownicy są
werbowani do armii i nie mają szans na przyjazd do Polski. Inni mówią, ze lada dzień dostaną „powiastki” i raczej nie dojadą. To niepokoi.”- mówi Mirosław Maliszewski, Prezes Związku Sadowników RP.
W roku ubiegłym do powiatu grójeckiego przyjechało 41 191Ukraińców na podstawie oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy. W tym roku, tylko w styczniu i lutym (dane z 12.02.2015 r.) jest to już 6 241,czyli o 65 % więcej niż rok temu.
Aleksandra Wielgos z firmy YASTA specjalizującej się w rozliczaniu pracowników ze wschodu twierdzi, że: „Ukraińcy sami namawiają polskich pracodawców do wcześniejszego wysłania im dokumentów. Boją się zarówno kolejek w konsulatach, jak też zakazu wyjazdów z kraju. Stąd tak znaczący wzrost liczby zaproszeń już na początku roku”.
Gdyby ten czarny scenariusz potwierdził się, byłby to kolejny -po rosyjskim embargu - cios w sadowników. Wiadomo przecież, że wzrost produkcji owoców i ogromny eksport, związane były z dostępnością do relatywnie taniej siły roboczej pochodzącej z Ukrainy. Bez tego nasze ogrodnictwo straci przewagę konkurencyjną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty